Producenci samochodów bardzo krytycznie o nowej normie Euro 7
ACEA opublikowało dwa dokumenty, w których przekonuje, że przejście na neutralny klimatycznie transport w Europie uda się lepiej osiągnąć dzięki obecnym normom Euro 6/VI oraz nieodległej, pełnej elektryfikacji samochodów. O sprawie obszernie pisze Instytut Badania Rynku Motoryzacyjnego Samar.
Przypomnijmy, że obecna norma dla samochodów osobowych i dostawczych – Euro 6 – wprowadzona w 2014 roku, została znacząco zaktualizowana w 2017 r. i później jeszcze (Euro 6d) w 2020 r. Obecna norma dla pojazdów ciężarowych – Euro VI – została z kolei wprowadzona w 2013 roku i przeszła szereg zmian w ostatnich latach, a wśród nich była m.in. wersja Euro VI-E wprowadzona w 2020 r. Dzięki Euro 6d i Euro VI-E emisja spalin NOx i cząstek stałych mierzona w warunkach drogowych jest – jak przekonuje Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ACEA) – „na ledwo mierzalnym poziomie”.
Tymczasem w listopadzie 2022 roku Komisja Europejska wystąpiła z propozycją nowej normy dla pojazdów lekkich i ciężkich: Euro 7, która idzie znacznie dalej niż Euro 6/VI i obecnie dotyczy również emisji cząstek stałych nie pochodzących ze spalin (a więc także z opon i hamulców).
ACEA popiera, ale...
Jak czytamy, przedstawiciele Stowarzyszenia z jednej strony zapewniają o swym poparciu dla unijnego planu osiągnięcia neutralności klimatycznej na Starym Kontynencie. Zarazem jednak jeszcze w połowie 2021 roku ACEA przedstawiło propozycje dotyczące Euro 7, mające być podstawą do negocjacji z unijnymi władzami w celu wypracowania modelu, który zarazem dbałby o klimat i nie kłócił się z interesami producentów samochodów. Przedstawiciele stowarzyszenia zdają się być jednak przekonani, że wspomniane, ostatnie propozycje KE dotyczące Euro 7 nie spełniają powyższych kryteriów.
Dlatego właśnie ACEA przygotowała dwa dokumenty – jeden obejmujący Euro 7 dla pojazdów lekkich (samochody osobowe i dostawcze), a drugi dotyczący Euro 7 dla pojazdów ciężkich (ciężarówki, autobusy, autokary i cięższe furgonetki), w których jak podano „przedstawia kluczowe zalecenia dla decydentów, aby uczynić propozycję bardziej proporcjonalną, a jednocześnie skuteczną”.
Według stowarzyszenia ACEA, nowe rozporządzenie w sprawie emisji CO2 z samochodów osobowych i dostawczych oraz planowane wycofanie nowych aut z silnikami spalinowymi z rynku od 2035 roku automatycznie doprowadzi do wyeliminowania znacznej części pozostałych emisji ze spalin. Ponadto – jak zaznaczają producenci aut – opublikowany w lutym 2023 roku wniosek dotyczący zmienionych norm CO2 dla pojazdów ciężarowych wiąże się z przyspieszonym przejściem na samochody o zerowej emisji.
Rygorystyczne prawo nie zadziała
ACEA podkreśla, że zgodnie z ostatnimi badaniami (ich źródła jednak nie podano) odnowienie floty za pomocą najnowszych samochodów spełniających normę Euro 6 – wraz z elektryfikacją nowych aut – przyniosłoby 80-procentową redukcję emisji NOx w transporcie drogowym do 2035 r. (w porównaniu z 2020 r.). W tych samym czasie najbardziej rygorystyczne scenariusze dla normy Euro 7 (tzn. limity NOx i cząstek stałych ustalone na poziomie zerowym) doprowadziłyby do zmniejszenia emisji NOx w transporcie drogowym o mniej niż kolejne 4 proc. w przypadku samochodów osobowych i dostawczych w porównaniu z poziomem dla normy Euro 6d oraz o około 2 proc. w przypadku samochodów ciężarowych.
Stowarzyszenie przyznaje, że uregulowanie poziomu emisji cząstek innych niż te pochodzące ze spalania paliw we wszystkich nowych samochodach jest rozsądna. Tym niemniej jego zdaniem największy wpływ na emisję różnych zanieczyszczeń, w tym CO2, będzie miało przejście na pojazdy o zerowej emisji (głównie w miastach) oraz odnowienie floty starych pojazdów za pomocą najnowszych pojazdów spełniających dotychczasowe normy Euro 6/VI.